Wróciłem właśnie znad Mozeli. Widoki oszałamiające, wina wspaniałe ale najmocniej utkwiło w mojej głowie to, czego dowiedziałem się o Andrzeju Greszcie. Andrzej Greszta jest Polakiem, który jeszcze kilka lat temu zarabiał zbierając winogrona nad Mozelą. Dziś sam jest jednym z Mozelskich winiarzy i na swoim kawału ziemi uprawia rieslinga, z którego pędzi podobno dobre wina (kilka opisów tutaj, więcej o samym winiarzu tutaj ). Tego polskiego pioniera dotknęła niedawno tragedia. W pożarze, który wybuchł w miejscowości Krov doszczętnie spłonął jego dom. W pożarze, ucierpiały nie tyko zabudowania i meble ale również wina zgromadzone w piwnicy, dane kontaktowe klientów winnicy i inne dokumenty. Szczęście w nieszczęściu na pomoc polakowi ruszyli jego niemieccy koledzy po fachu – nie tylko zapewnili mu dach nad głową ale pomogli w sprzedaży uratowanych win, umożliwili przetworzenie owoców z tegorocznych zbiorów i zapewnili miejsce do przechowywania win. Pan Andrzej otrzymał też od władz miast...
"Opis wina jest trudniejszy niż opis katedry" Z. Herbert