Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą odessa

Na zielonej Ukrainie

Zaszyłem się. Nie, nie mam na myśli wszywki przeciwalkoholowej. Wręcz przeciwnie - po miesiącach względnej abstynencji (przynajmniej od wina, od zimnego piwa w upalnym klimacie stronić nie sposób) ochoczo wracam do swojej pasji. Dlatego najbliższe miesiące upłyną mi na bujaniu się w hamaku rozwieszonym między dwiema sosnami, z książką w jednej dłoni, kieliszkiem wina w drugiej. Zaszyłem się bowiem w kniejach. Objechawszy wszerz i wzdłuż daleki wschód trafiłem na ten bliski, podkarpacki, na kresową wieś. I w myśl slowfoodowego credo, każącego smakować to, co lokalne sięgam po wina z pobliskiej Ukrainy - kilka butelek udało im się kupić podczas niedawnej wizyty we Lwowie - to właśnie o nich pewnie w najbliższym czasie będę tu pisał najczęściej. Przynajmniej do maja kiedy Ukraińców wyprą Szwajcarzy - ale to już zupełnie inna historia. Na pierwszy ogień poszła butelka tajemnicza. Tajemnicza głównie ze względu na użyty na etykiecie wschodni alfabet. Ale nie tylko - wszak udało mi się...