Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2009

Goood bye wine – Skok w bok

Niestety, blog i wines przechodzi w stan półsnu. Powód jest prosty – wyjeżdżam. Co gorsza wyjeżdżam w miejsca gdzie wino jest bardziej egzotyczną ciekawostką niż prozą życia. Gdzie? Na wschód. Indie, Nepal, Tajlandia i dalej, gdzie oczy poniosą. Przez najbliższe miesiące bardziej niż ku winu moje myśli bardziej będą biegły ku ośmiotysięcznikom, malarycznym komarom, rikszom, słoniom... Owszem – w Indiach winnic kilka się znajdzie , w Tajlandii pewnie zdarzy mi się zapić Gewurztraminerem jakieś przesiąknięte zapachem trawy cytrynowej danie. Ale to wszystko raczej za mało, żeby regularnie z powodzeniem prowadzić bloga. Stąd ostrzeżenie o półśnie. Kiedy pobudka? Może po powrocie (kiedy to będzie? Nie wiem). A może gdy dojedziemy w jakieś miejsce gdzie się na jakiś czas zatrzymamy. Jeśli będzie to, tak jak mi się marzy – Australia – blog wróci do życia pełen świeżej krwi. Na razie postaram się od czasu do czasu umieścić tu notkę z opisem jakiegoś egzotycznego wina wypitego w egzotycznym mie...

Virtual Vineyard

Najpierw dla marzących o własnej winnicy były książki (np. Pod Słońcem Toskanii) i filmy (np. Dobry rok). Czy dobre czy nie, nie oceniam, na pewno na temat. Teraz dla tej samej grupy docelowej majstrowania jest gra. Zwie się Wine Tycoon i dzieje się we Francji. 10 regionów, 40 gatunków winogron i potencjalnie wiele godzin straconych na zrobienie wina, którego nikt nigdy nie spróbuje. Co o tym myślę? Jestem z całej siły za :) A w międzyczasie wracam do sadzenia winorośli w facebookowej aplikacji FarmVille . .

Penfolds Koonunga Hill Shiraz

Nazwa: Penfolds Koonunga Hill Kraj: Australia Szczep: Shiraz Rocznik: 2005 Cena: kilka euro Miejsce zakupu: Spożywczy w Stuttgarcie Mocne oko, mocny nos, mocne usta. Barwa ciemno krwista. Aromaty przyjemne. Coś jak śliwki w czekoladzie, wiśnie w likeirze, nieco wanilii, wszystko podkreślone nutą pieprzu. Nie trzeba głęboko się zaciągać by to poczuć – aromatu jest sporo i jest intensywny. W ustach już nie tak przyjemnie. Smak owszem, skoncentrowany i pełny ale przytłumiony procentami. Na początku zaczyna rozwijać się przyjemna owocowość poczym nadciąga fala alkoholu z zabiera wszystko ze sobą. Po wszystkim na języku zostaje ziołowość i alkoholowe ciepło. Już przy pierwszym łyku pomyślałem „ocho, 13% jak nic”. Sprawdziłem na etykiecie – jest 13,5. Cóż, dokładnie tego się spodziewałem kupując Penfoldsa z dolnej półki. Wino miało być duże, puszyste i mocne. Takie jest. Wszystkiego tu dużo, czyli dobry stosunek ilości do ceny.

Włoski kompleks

Nazwa: Orvieto Classico . Kraj: Włochy, Umbria, DOC Orvieto Classico Szczep: W apelcaji stosuje się Grechetto, Trebbiano, Malvasia, Drupeggio, Verdello, Canaiolo Bianco (za informacje te nie ręczę – w sieci różne strony podają różne szczepy) Rocznik: 2008 Cena: ? Miejsce zakupu: Prezent z Włoch Wino niemal przejrzyste, może lekko zielonkawe. Nos niezbyt intensywny, nutka jabłka, szczypta grejpfruta i wyraźny aromat zielonej skórki niedojrzałego orzecha włoskiego. Usta proste, mocno kwasowe, nieco płaskie, z niezbyt ciekawym, lekko goryczkowym finiszem, który nie ustępuje zbyt szybko. Wina włoskie to mój wstyd – nie wiem o nich nic. Ciężko nawet powiedzieć, że prawie nic. Tych kilka informacji o Barolo czy Chianti, które gdzieś zasłyszałem to zdecydowanie za mało. A wiem, że wiele tracę. I raz po raz obiecuję sobie, że oto nadchodzi czas na wzięcie włoskiego byka za rogi. Kończy się na tym, że znowu tonę w morzu win francuskich (z domieszką niemieckich i innych) i o Włochach zapom...