Przejdź do głównej zawartości

Posty

Ogłoszenie

SZUKAM PRACY! Przy winobraniu, w winnicy, w winiarni. W dowolnym regonie winiarskim, w dowolnym kraju. Wszelkie informacje proszę przesyłać na klimowicz.maciej@gmail.com każda informacja mile widziana

To w Tajlandii robią wino?

Przyznaję bez bicia - miesiąc temu nawet nie wiedziałem, że w Tajlandii powstają jakieś wina. Prawdę mówiąc w ogóle wiedziałem o tym kraju nie wiele. Dziś wiem już jak smakują tutejsze curry, jak chłodzi tutejsze piwo, jak grzeje tutejsze słońce. Wiem też, że robi się tu wino... i to coraz lepsze. Przekonałem się o tym głównie dzięki krytykowi winiarskiemu i autorowi cotygodniowej kolumny poświęconej winu w the Bangkok Post - Jacquesowi Beckaertowi. Pan Beckaert odpowiedział na moje maile, skontaktował mnie z tajskimi winiarzami aż wreszcie zaprosił na lunch i dał okazję by spróbować dwóch win z Tajlandii. Do lunchu wypiliśmy Unwooded Chenin Blanc 2008 z GranMonte winery. Wino o delikatnym, żółtawym kolorze ale intensywnym nosie i dużej koncentracji w ustach. Zapach przywodził na myśl jabłka, gruszki i cytrusy. W ustach nasycone, z dobrą, zdecydowaną kwasowością ładnie maskującą alkohol (12,5%). Brawa dla winemakera, któremu w tutejszych warunkach klimatycznych (mówiąc wprost od mies...

Kalifornikejszyn

Czytelniku drogi. Wiem, pusto tu, głucha cisza. Jeśliś spragniony słów o winie, przystań przy półce z prasą na stacji benzynowej lub w Empiku i przekartkuj grudniowy numer magazynu Men's Health. Znajdziesz tam mój tekst o winach i winnicach Kalifornii. Tekst, choć bez pięknej oprawy graficznej, znajdziesz też tutaj "Nowe Złoto Kaliforni" Nieskromnie polecam i pozdrawiam z pięknej Tajlandii

Nepal pod wpływem

Piszę z wysokości 3700 mnpm gdzie zszedłem z przełęczy Thorung La, 5416 mnpm. Jestem w maleńkiej wiosce Kagbeni na szlaku wiodącym wokół szczytów Annapurny. Wokół Himalaje. Jest tu kilka hotelików, kilka restauracji, jest też sklep, a w nim lepszy wybór win niż w większości sklepów osiedlowych w Polsce. Australijski shiraz, francuskie vin de pays, niemiecki riesling, Chianti i wiele innych. Ceny w okolicach 1500 rupii Nepalskich czyli około 55 zł. W Nepalu, w przeciwieństwie do Indii alkohol jest częścią życia. Pełno tu sklepów monopolowych, whiskey można kupić nawet w barach na dworcach autobusowych, są wreszcie alkohole lokalne. W wiosce, w której jestem spacjalnością jest cydr jabłkowy - zupełnie inny niż ten w Europie, mocniejszy, bez bąbelków. Złocisty kolor, zapach jabłek i miodu. W ustach najpierw czysty owoc, potem ciepło alkoholu, wreszcie posmak suszu owocowego. Do kupienia na szklanki (80 rupii) lub w plastikowej butelce (250 rupii). Tutejsi górale pędzą też alkohol z ryżu i...

Sula Shiraz

Zgodnie z przewidywaniami - wyprawa zakręciła nam w głowie ale w świecie wina susza. Jak dotąd próbowałem jedynie goańskiego "Porto" - podane w temperaturze bliskiej zeru, w knajpie bespośrednio na plaży smakowało niczego sobie. Odarte z kontekstu nie warte byłoby wspomnienia. Na prawdziwe wino trafiłem dopiero wczoraj. Znajomy zasprosił nas do włoskiej restauracji w mieście Bangalore gdzie między winami w Włoch, Francji i Nowego Świata trafiłem na wino indyjskie Nazwa: Sula Wine Kraj: Indie, Nashik, 180 km na północ od Bombaju. Szczep: Shiraz Rocznik: ? Cena: około 400 Rupii indyjskich za lampkę Miejsce zakupu: restauracja Toscana, Bangalore Nos na początku zielonkawy, ziołowy. Po chwili się otwiera, pojawia się aromat śliwek w czekoladzie aż wreszcie suszone figi. W ustsch południowo - dużo alkoholu ale też sporo kwasowości. Równowaga utrzymana dzięki dużej koncentracji smaku. Znowu nuty zielonkawe ale też coś czekoladowego. Taniny wyraźiste, mocno ściągające. O dziwo...

Goood bye wine – Skok w bok

Niestety, blog i wines przechodzi w stan półsnu. Powód jest prosty – wyjeżdżam. Co gorsza wyjeżdżam w miejsca gdzie wino jest bardziej egzotyczną ciekawostką niż prozą życia. Gdzie? Na wschód. Indie, Nepal, Tajlandia i dalej, gdzie oczy poniosą. Przez najbliższe miesiące bardziej niż ku winu moje myśli bardziej będą biegły ku ośmiotysięcznikom, malarycznym komarom, rikszom, słoniom... Owszem – w Indiach winnic kilka się znajdzie , w Tajlandii pewnie zdarzy mi się zapić Gewurztraminerem jakieś przesiąknięte zapachem trawy cytrynowej danie. Ale to wszystko raczej za mało, żeby regularnie z powodzeniem prowadzić bloga. Stąd ostrzeżenie o półśnie. Kiedy pobudka? Może po powrocie (kiedy to będzie? Nie wiem). A może gdy dojedziemy w jakieś miejsce gdzie się na jakiś czas zatrzymamy. Jeśli będzie to, tak jak mi się marzy – Australia – blog wróci do życia pełen świeżej krwi. Na razie postaram się od czasu do czasu umieścić tu notkę z opisem jakiegoś egzotycznego wina wypitego w egzotycznym mie...

Virtual Vineyard

Najpierw dla marzących o własnej winnicy były książki (np. Pod Słońcem Toskanii) i filmy (np. Dobry rok). Czy dobre czy nie, nie oceniam, na pewno na temat. Teraz dla tej samej grupy docelowej majstrowania jest gra. Zwie się Wine Tycoon i dzieje się we Francji. 10 regionów, 40 gatunków winogron i potencjalnie wiele godzin straconych na zrobienie wina, którego nikt nigdy nie spróbuje. Co o tym myślę? Jestem z całej siły za :) A w międzyczasie wracam do sadzenia winorośli w facebookowej aplikacji FarmVille . .