Przejdź do głównej zawartości

Posty

Obnażanie niedoskonałości

Trwa u nas winna ofensywa. Mnożą się sklepy, kuszą kolejne imprezy tematyczne, o winie coraz częściej piszą gazety. O naszej rosnącej pasji do wina niedawno informował nawet Decanter przytaczając badania CBOS, z których wynika, że konsumpcja wina przegoniła u nas spożycie wódki („Poland's national drink”). Wraz z wzrostem zainteresowania winem rośnie też winiarski Internet, strony branżowe, serwisy edukacyjne, portale społecznościowe, blogi. Najświeższą nowinką jest pojawienie się pierwszego polskiego video bloga winiarskiego. Dzieje się. Niby więc wszystko pięknie, ładnie a jednak mam wrażenie, że wciąż jesteśmy do tyłu. Choć gazety i magazyny o winie piszą coraz to bardziej ochoczo, to przeważnie potwornie przynudzają, po raz setny tłumacząc kolejne kroki degustacji albo trochę oszukują, o ekspercką pomoc prosząc sprzedawców, którzy zamiast dobre wina wciskają czytelnikom swoje wina (a między tymi kategoriami jest często spora różnica) . Są owszem ze dwa, trzy tytuły prasy str...

He's back!

Bez zbędnych ceregieli – wracam do pisania. Taki mam w każdym razie zamiar, mocne postanowienie. Na fakt, że od kilku miesięcy niemal nie pisałem, wpłynęły kilka czynników w tym jeden, najistotniejszy - podróż życia czyli niemal pół roku spędzone w Azji. Gdybym znalazł czas to pisać byłoby o czym ale czasu nie znalazłem – za dużo było wrażeń i emocji poza winiarskich– tym dawałem upust na blogu podróżnym . Podróż się skończyła ale iWines do formy nie wróciło. Bo i ja tak naprawdę nie wróciłem do domu. Oto wylądowałem 270 km na południe od Wrocławia – w Krakowie. Tu od kilku miesięcy układam sobie życie i w tym układaniu zabrakło czasu na wino. Nie, nie na pisanie o winie, na wino samo w sobie. Nie było czasu i warunków do degustowania, dumania, przeżywania. Czas to zmienić. O to siedzę wreszcie w świeżo wynajętym mieszkaniu z lampką wina w dłoni. Mam swoja własną kuchnię, stół, prawdziwy kieliszek i święty spokój. Ba! Mam nawet zacienione, chłodne miejsce do przechowywania co ciekaws...

Toast za dzień powszedni

Zatem siadam do pisania. Nie szukam inspiracji w jakiejś niezwykłej, niezapomnianej butelce. Dziś wystarczy mi łyk wina zupełnie przeciętnego, przyziemnego, po prostu codziennego. W końcu blog to nie księga pamiątkowa na uroczyste okazje. To dziennik, w którym jak sama nazwa wskazuje pisze się co dnia i o dniu powszednim. Popijam więc proste, bezpretensjonalne wino. Przyjechało z Sabaudii, gdzie powstało w zeszłym roku w miejscowości Chignin w siedmiohektarowej posiadłości Domaine Jean-Charles Girard-Madoux ze szczepu, którego próżno chyba szukać poza alpejską Francją – Jacuquere. W nosie zieleń agrestu i kiwi, słodycz kwiatów i moreli. W ustach przeszywająca kwasowość – każdy łyk tańczy na języku, łaskocze podniebienie, zostawia ożywczą nutę w gardle i co ważne – zaspokaja pragnienie. Chyba każdy pochylił się kiedyś nad górskim źródełkiem by zaczerpnąć dłonią wody i odświeżyć się po wielu godzinach wędrówki. Tak smakuje to wino. I co dalej? Nic. Znowu ktoś szumi nad głowa, trzaska dr...

Damianitza Reserva Merlot 2006

Ostatnio wino piję ekstremalnie rzadko co naturalnie odbija się na tym blogu. Może dlatego te, których udaje się spróbować smakują tak dobrze. To konkretne przyjechało w prezencie ze wczasów w Bułgarii. Już na pierwszy rzut oka zdradza się ze swoim wiekiem – widać, że jest to wino nie pierwszej młodości. Wystarczyło 5 lat w butelce by barwa nabrała szlachetności, połączyła w sobie głębię i przejrzystość, rubiny i brązy. Nos otwiera ciemna śliwka, potem coraz bardziej rodzynkowo, bakaliowo, wreszcie intensywna woń suszonej figi, nuta wilgotnego tytoniu. Można się w nim rozpłynąć odkładając pierwszy łyk na później. W ustach na początek kęs winnego jabłka - soczysty, kwaskowaty, pestkowy. Średnie ciało, niezła koncentracja, dobrze wyważone. Z czasem więcej elementów jesiennych, kandyzowane owoce, tytoń. Całość otoczona żywopłotem z krzaczastych, przyjemnie chropowatych tanin. Alkohol tak dobrze zamaskowany, że zapomniałem zerknąć na etykietę by sprawdzić ile się go zmieściło. Smak przy...

Mały kraj, duże wina

Zawsze myślałem, że Szwajcaria to kraj nudny, bez charakteru, neutralny w nie najlepszym tego słowa znaczeniu. A potem tu przyjechałem, rozejrzałem się…i zdania nie zmieniłem. Przynajmniej nie do końca. Jest tu owszem ładnie, czysto, cicho. Miasta są małe i wyciszone, górskie widoki malownicze, wręcz pocztówkowe, atmosfera wycofana. Gdybym szukał ucieczki, od wszystkich i wszystkiego, gdybym desperacko potrzebował azylu - postawiłbym na Szwajcarię. Ale kraj ten ma też drugie oblicze, odważne, pełne werwy i charakteru - oblicze winiarskie. Tutejsze wina, jakby na złość całej tej neutralności i nie zabieraniu głosu urzekają szczerością i bezpośredniością. Przez ostatnie dwa dni, które spędziłem w Zurychu, spróbowałem ich około 25. Pamiętam je niemal co do jednego. Były wśród nich orzeźwiające Rauschlingi, zaskakująco charakterne wina z Muller Thurgau (zwanego tutaj Riesling-Silvaner) i aromatyczne Chasselais. Były też szczepy bardziej międzynarodowe, gładkie i soczyste Sauvignon Blanc...

Byle do wiosny

Jest połowa kwietnia. Człowiek miałby ochotę posiedzieć na werandzie z lampką wiosennego wina w dłoni. Wysączyć jakiegoś niezobowiązującego Muscadeta pod kwitnąca jabłonią, zapić sałatkę z nowalijek kieliszkiem Sauvignon Blanc, schłodzić się lampką Vinho Verde na zielonej trawce. Nic z tego – pogoda nie rozpieszcza, słońce niemrawe, poranki chłodne, jeszcze zimniejsze wieczory. W takim klimacie lekkie wina białe i różowe muszę poczekać, sięgam po butelkę merlot. Przyjechała z Ukrainy, spod Odessy. PB Merlot Special Edition. Piję je w lesie, w drewnianym domku, wokół szumią sosny. Może stąd w nosie obok słodkich malin i cierpkich żurawin pojawia się ziołowo iglasty element. Na języku sporo kwasowości, niezbyt dużo ciała. Są czerwone owoce i podobnie jak w nosie - coś leśnego. Całość względnie lekka ale nie wodnista – substancji dodają mu wyraźnie zaznaczone garbniki, które jeszcze mocniej objawiają się w finiszu. Wino długo trzyma się na języku i pozostawia chropowaty posmak. Chciałem ...