Monday, December 1, 2008

Chianti & Champagne

W miniony weekend w gościach (aloha!) opróżniliśmy 2 butelki wina, po talerzu spaghetti pizzaiola i po kawałku szalonego owocu pomelo. Jedzenie zapijaliśmy Chianti z pięknych, choć winiarsko niezbyt poręcznych kieliszków:

Nazwa: Clemente VII

Kraj: Włochy, Chianti Classico

Szczep: Sangiovese

Rocznik: 2006

Miejsce zakupu: Winarium

Cena: 49 zł

Kolor: Wiśniowo rubinwe

Nos: Słodki i delikatny. Nuty wiśni i jagód i echo beczki.

Usta: Zimne, lekkie i soczyste. Zdecydowana kwasowość. Ładnie zamknięte delikatnym garbnikiem.

Komentarz: Wino raczej nie chwyta za serce ale jest po prostu przyjemne, rześkie, dobre do jedzenia. Może trochę mało zimowe. Jestem pewien, że latem w otoczeniu winnic smakować musi świetnie.


Na deser strzelił korek od szampana, którego nie było czasu podać przed jedzeniem. Była to butelka Piper-Heidsieck, jedna z dwóch, które kupiłem dawno temu na jakimś lotnisku. Poprzednią opisałem tutaj. Ta długo czekała na okazję, kurzyła się na półce, była nawet na wycieczce we Francji, wreszcie wróciła do Wrocławia i zrobiła jeszcze lepsze wrażenie niż ta rok wcześniej (a może nos się nieco wyrobił?)

Nazwa: Piper-Heidsieck Cuvee Florens Louis

Kraj: Franca, AC Champagne

Szczep: Pinit Noir, Pinot Meunieur, Chardonnay

Rocznik: -

Miejsce zakupu: Jakieś lotnisko

Cena: ?

Kolor: Blade, złotawe.

Nos:. Jest tu trochę cytrusów, nuta migdałów ale dominuje bardzo przyjemna drożdżówka z kruszonką

Usta: Żeśkie i oczyszczające. Przyjemnie rozlewa się po gardle i łaskocze w podniebienie pozostawiając sobie ciekawy, jakby lekko mączny, mineralny posmak.

Komentarz: Bałem się, że po przeprawie przez upalne Pireneje, obijaniu się w bagażniku samochodu „mknącego” A4 i długim leżakowaniu na półce w nienajlepszych warunkach wino straci swój urok. Na szczęście nic takiego się nie stało – pyszne.


A potem było jeszcze ptasie mleczko i wiśnie w czekoladzie, domowej roboty wiśniówka, dłubanie pomelo, spacer z psem, hot dog z sosem duńskim (fu!) i przerażająco pijalne (może to po tym hot-dogu) wino półwytrawne ze stacji benzynowej. Czyli wieczór pełen wrażeń. A następną butelkę otwieramy u nas do jakiegoś hinduskiego specjału.

No comments: