Thursday, March 25, 2010

Białe nad czerwonym

Powyższy tytuł można postrzegać jako reklamę. Białe nad czerwonym to jeden z prężniejszych blogów o winie funkcjonujących w polskiej sieci, warto tam zajrzeć. Ale "Jeden z" oznacza, że nie jedyny. Gdy pół roku temu pakowałem walizę i żegnałem się na jakiś czas z iWines wśród linków po lewej stronie były może 4 adresy rodzimych blogów o winiarskiej tematyce. A dziś? Zaczyna brakować palców u rąk by je zliczyć i co gorsza - czasu by je wszystkie ogarnąć. Moda na winiarskie blogi rozprzestrzenia się niczym filoksera.


Ale tytuł tej notki ma też właściwości oceniające. Białe jest nad czerwonym, wyżej, lepiej. Na pewno nie jest tak zawsze, ale z pewnością było tak wczoraj, gdy urodziny kumpla świętowaliśmy przy dwóch butelkach.

Pierwszą, Greco Di Tufo, na stole postawił Tomek, który zaprzyjaźnił się z tym winem już jakiś czas temu, podczas pobytu w Toskanii. Greco tak mu posmakowało, że zachwalał je przy każdej okazji. Wczoraj wreszcie udało mu się poprzeć słowo faktem. Pękatą, zielono brązową butelkę znalazł w Warszawie, u Mielżyńskiego.


Wino ma wyrazisty, miodowo, woskowy nos. Gra tu schnące w słońcu siano, suszone morele, nuta toffi. Intensywność bez lepkości. W ustach kontynuacja - wino, choć mocno zbudowane, o przyjemnie oleistej konsystencji nie zalepia kubków smakowych - wręcz przeciwnie - obmywa je żywą soczystością. Kwasowość obecna po sam koniec finiszu trzyma w ryzach alkohol (13%). Aromaty późnego lata odnalezione w nosie, udało się połączyć z momentami wręcz wiosennym charakterem ust. Podoba mi się ten kompromis.


Za drugą butelkę odpowiadam niestety ja. Volcano De Fuertigo kosztowało raptem 17 zł. Mało? Cóż, za dużo zważywszy na to, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Dosłownie - wino cuchnęło bagnem, zgniła wodą. Mieszanie tylko to wrażenie potęgowało. Pojawiły się nawet nuty bulionu wołowego. Przewietrzone zaczęło zdradzać cień owocowego charakteru - niestety owoce też były zepsute, podgniłe. W ustach już bez tak intensywnych wrażeń - wręcz przeciwnie - płasko, nudno, nijako, bardziej sfermentowany sok z winogron niż wino. Nie będę się nad nim pastwił - nie byłoby to fair - wszystko, bowiem wskazuje na to, że trafiłem na zepsutą butelkę.

Wniosek? Rację mają Chińczycy. "Nie stać nas na tanie rzeczy". Choć nie tylko o cenę tu chodzi a również o uwagę poświęcona winu. Ja swoją butelkę kupiłem w pośpiechu, w osiedlowym sklepiku, byle jak. Tomek Greco Di Tufo polubił, zapamiętał a potem na nie polował. Wysiłek się opłacił.


Nazwa: Greco Di Tufo, Dei Feudi Di San Gregorio

Region: Włochy, Santa Paolina e Porrioni, Greco di Tufo DOCG

Rocznik: 2008

Szczep: Greco Di Tufo

Cena: ?

Miejsce zakupu: Mielżyński, Warszawa


Nazwa: Volcano de Fuertigo

Region: Hiszpania, La Mancha

Rocznik: ?

Szczep: Tempranillo

Cena: 17,99 zł

Miejsce zakupu: Delikatesy na Partynicach, Wrocław


1 comment:

Białe nad czerwonym said...

Piękna reklama:-) Dzięki! Rzeczywiście wiele blogów ostatnio się pojawiło, niektóre niestety na krótko. Ale z czasem ilość zaczęła przechodzić w jakość, co najlepiej widać na przykładzie blogu MOJE WINA. Fajnie, że każdego dnia powstają nowe notki, jak nie u jednego blogera, to u innego. Nie ma mowy u nudzie.
A poza tym Greco di Tufo od Mielżyńskiego jest rzeczywiscie świetne.