Zaczyna się niewinnie. Klasyczna, zielonkawa butelka, wytłoczony pod szyjką laurowy wieniec, skromna, biała etykieta, na niej pierwsza zapowiedź tego co dalej - Laudum Nature, Barrica 2006, agricultura ecologica. Wyciągam korek - w nos uderza intensywny aromat, błyskawicznie rozchodzi się po pokoju. Ciężka, słodka mieszanka - czekolada z bakaliami i powidła śliwkowe, syrop z malin i pieczone jabłka, zasypane cukrem czarne jagody i unosząca się nad tym wszystkim woń wilgotnego drewna. Tą samą wilgoć odnajduję w ustach. Wino eksploduje, uderza soczystą falą, jak tsunami. Słodycz, kwasowość, alkohol - wszystkiego tu po brzegi, niemal w nadmiarze. Koncentracja godna mistrza szachowego. Tym bardziej dziwi brak „centrum” – wino oblepia dziąsła ale nie odciska swego piętna na języku, przypomina nadmuchany do granic wytrzymałości bordowy balonik. Garbniki bardziej manifestują się suchością w ustach niż smakiem. Po chwili zostaje już tylko słodki posmak beczki i szum w głowie.
Gdy go próbowałem przypomniały mi się niektóre kalifornijskie merloty i pinoty. Słodkawe, konfiturowe, alkoholowe. A przecież Laudum powstało na południu Hiszpanii, że szczepu Monastrell i z pozoru jedyne co łączy je z większością znanych mi kalifornijskich butelek to fakt, że też powstało w winnicy prowadzonej ekologicznie. Podobno cała ta ekologia, organiczność miały nadawać winom unikalny charakter. Nie w tym przypadku - Laudum to kolejny, puszysty, ciężkawy (13,5%), pozbawiony gracji i co gorsza własnego stylu produkt. Nie można mu nic zarzucić ale też nie ma się czym zachwycić.
Nazwa: Laudum Nature, Barrica
Region: Hiszpania, DO Alicante
Rocznik: 2006
Szczep:Monastrell
Miejsce zakupu: ?
Cena: ?
No comments:
Post a Comment