Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą sauvignon blanc

Kiwi Maraton

  Seria pożegnalna trwa. Powoli żegnam się ze znajomymi, z miejscami, z polskim jedzeniem. Żegnam się też z winem. Tam gdzie jadę, należy ono do luksusów, a na te, przynajmniej na początku, nie będzie mnie stać. Dlatego nie przepuszczam żadnej okazji, żeby się nim nacieszyć. A taka nadarzyła się niedawno, w postaci panelu degustacyjnego Magazynu Wino. Temat: Nowa Zelandia. Jak dotąd próbowałem niewielu tamtejszych win, a moja widza na ich temat była szczątkowa i ograniczała się do kilku wyrwanych z kontekstu haseł: sauvignon blanc, pinot noir, aromaty trawiaste i kocich sików. Mało? O dziwo – na dobry początek, wystarczyło. Win było ponad 30, z tego zdecydowana większość z dwóch wspomnianych wyżej szczepów. Na pierwszy ogień poszyły liczne wcielenia sauvignon blanc. Powietrze w salce degustacyjnej błyskawicznie zapełniło się aromatami pokrzyw i liści pomidora, ziół i... potu (degustatorom nie udało się ustalić, czy był to pot świeży czy zakisły). Czasem na pierwszy plan wyrywał...

Notra Dame De La Solitude 2006

Wspomniałem ostatnio, że w najbliższym czasie nie zabraknie okazji do otwierania dobrych butelek. A wszystko to za sprawą biletu do Tajlandii, jaki niedawno zdecydowałem się kupić. Warto dodać – biletu w jedną stronę. Nie będę się tu rozpisywał o tej podróży, do tego służy inny blog. Tutaj ma być o winie. To, o którym chcę napisać przytargałem do starych dobrych znajomych, którzy zaprosili mnie na coś na kształt kolacji pożegnalnej. Znajomych, trzeba podkreślić, kompletnie zwariowanych na punkcie dobrej kuchni oraz wina i mogących o nich rozmawiać godzinami. W tych okolicznościach  o byle winku z Biedronki nie mogło być mowy. Po chwili namysłu sięgnąłem po pierwszą butelkę z mojej mini kolekcji – Notre Dame De La Solitude 2006. Nie jest to może etykieta szalenie droga, ale jako że z otwarciem tego wina czekałem cierpliwie dobre 4 lata, oczekiwania były niemałe. Niemałe było też rozczarowanie przy pierwszym kontakcie nosa z winem -  aromat okazał się niemrawy, jakby przygas...

Chateau Pique-Segue

Nazwa: Chateau Pique-Segue Kraj: Francja, AC Montavel Szczep: Sauvignon blanc 60 %, Semillon 30 %, Muscadelle 10 % Rocznik: 2006 Cena: Około 5 Euro Miejsce zakupu: Hipermarket w Grenoble Delikatny, bladożółty odcień. Bardzo przyjemny, lekki, aromatyczny nos o słodki, czysto owocowym charakterze. Nuty białych owoców i cytrusów - papierówek, gruszek, grejpfruta. Usta delikatne, bardzo miękkie, soczyste. Przy całej wytrawności i zdecydowanie zaznaczonej kwasowości wino ma bardzo przyjemną, mleczną, kremową konsystencję. Trwa długim, aksamitnym finiszem. Kolejny raz przekonuję się, że warto czasem sięgnąć w ciemno po wino z mniej oczywistej apelacji. Tak było z Fitou, tak trafiłem fajne, czerwone Bandol, tak jest z tym Montravel. Bardzo przyjemny kompromis między aksamitną konsystencja a świeżością. Może robić wrażenie delikatnie wodnistego ale nadrabia aromatycznym nosem. Nie ma głębi, nie ma charakteru ale jest po prostu przyjemne.

Skok przez Bałtyk

Weekendowy wypadł do Szwecji nie przyniósł wielkich winiarskich przeżyć. Znane z IKEA skandynawskie klopsiki oraz przeróżne rodzaje marynowanych śledzi lepiej jednak smakują z piwem. Co nie znaczy, że przez tych kilka dni byłem na winnm odwyku. Wręcz przeciwnie. Było bliżej niesprecyzowane białe wino włoskie, był niedrogi, przyjemnie słodki riesling znad Mozeli, było wreszcie wino najciekawsze – podane do kurczaka tandoori Węgierskie Hilltop Gewurtztraminer/Sauvignon Blanc . Pomysłowa mieszanka łącząca w sobie esencję gewurtztraminera – różano egzotyczne zapachy i przyjemne, przeszyte delikatną słodyczą usta – ze świeżością Sauvignon Blanc. Myślę, że to właśnie ten drugi szczep w kupażu sprawił, że wino nie było męczące i natarczywie aromatyczne dzięki czemu tak świetnie sprawdziło się do lekko pikantnego i zdecydowanie kwaśnego kurczaka. Kosztowało niecałe 60 koron czyli mniej niż 30 złotych. W Szwecji ceny są okrutnie wysokie ale akurat za wino (które można kupować tylko w specjalnyc...

Les Chaumiennes Pouilly-Fume, Figeat

Nazwa: Les Chaumiennes ! Kraj: Francja, dolina Loary, AC Pouilly-Fume Szczep: Sauvignon Blanc Rocznik: 2007 Cena: do 15 euro Miejsce zakupu: u producenta w Pouilly sur Loire. Krystalicznie czyste, jasno złociste. Nos wspaniały, słodkawy i soczysty, głaszcze podniebienie. Zaczyna się świeżo – nutką zielonego jabłka i cytrusów. Po jakimś czasie zaczyna dominować słodycz kwiatów białego bzu, w tle mocno dojrzała gruszka. Potem stabilizuje się na zapachu jasnego miodu i żółtych jabłek. Usta kremowe, aksamitne ale jednocześnie żywe. Krągłe i owocowe. Jeżeli miałbym w jakimś winie szukać legendarnej mineralności to właśnie w tym – w długim finiszu pojawia się element mokrej, kredowej skały. Pouilly sur Loire było ostatnim przystankiem na naszej trasie po winnicach Francji. Pamiętam, że było gorąco. Pamiętam, że nazwę Figeat znalazłem w przewodniku winiarskim Hugh Johnssona. Pamiętam też, że przed nami grupa turystów kupiła całą skrzynkę tego wina. Mi zostało kilka Euro na jedną butelkę...

Les Cormiers

Nazwa: Les Cormiers Sauvignon Touraine Kraj: Francja, Dolina Loary Szczep: sauvignon blanc Rocznik: 2003 Cena: Około 12 euro Miejsce zakupu: Zamek Chambord Świetliste, lekko złotawe wino pachnie bardzo intensywnie i owocowo. W kieliszku znalazłem nutki agrestu, kruszonki i mirabelek. W ustach przyjemna świeżość przy nieco mlecznej konsystencji. Podobnie jak w nosie elementy agrestowe i sporo życia. Wino bez cienia wodnistości, skoncentrowane, pełne w smaku o intensywnym, lekko ziołowym finiszu. Tę butelkę kupiłem prosto od producenta, który sprzedawał swoje wyroby w największym zamku nad Loarą – Chambord. Bardzo przyjemne, rześkie, owocowe wino. Podane do nieudanego spaghetti carbonara uczyniło je zjadliwym. . .

Bordeaux Moelleux 2006

Nazwa: Bordeaux Moelleux Kraj: Francja, AOC Bordeaux Szczep: Sauvignon , Semillon , Rocznik: 2006 Cena: Do 5 euro Oko: Na etykiecie teatr w Bordeaux. Barwa wina bladożółta Nos: Słodki i intensywny. Mocny aromat dojrzałych gruszek oraz nutka grejpfruta, pomarańczy i chyba nieco kiwi. Usta: Wino półsłodkie, ciężkawe. Niska kwasowość, Długi nieco szorstki i herbaciany finisz z lekka migdałową goryczka Komentarz: Słodkie ale bez świeżości za którą lubię półsłodkie rieslingi. Wino ciekawe ale nie ujmujące. Ocena: Klarowność (0-1) 1 Kolor (0-1) 1 Aromat (0-2) 1 Bukiet (0-3) 2 Moc (0-1) 1 Taniny (1-2) 1 Kwasowość (1-2) 1 Cukier (0-1) 1 Równowaga (0-1) 1 Koniec (0-2) 1 Wrażenie (0-1) 1 Podsumowanie (0-3) 2 Razem : 14 = dobre Skala 0-4 To nie było wino 5-8 Kiepskie 9-12 Średnie 13-14 Dobre 15-16 Bardzo dobre 17-18 Wyśmienite 19-20 Klasyka