Przejdź do głównej zawartości

Kim Jest Xavier Roger?

Są takie wina, które intrygują jeszcze zanim zostaną otwarte. I wcale nie muszą to być butelki słynne i absurdalnie drogie. Wręcz przeciwnie. Fakt, że zainteresowałem się winem, o którym właśnie piszę wynika owszem z ceny, ale śmiesznie niskiej. Kupiłem je w Biedronce za niecałe 10 zł.

Wino powstało we Francji z gron Carignan („zapomnianego Langwedockiego szczepu”) – miła odmiana od dziesiątek Cabernetów i Merlotów zalegających na półkach naszych sklepów. Grona dojrzewały na wiekowych krzewach winorośli („przeciętnie 40 lat”), co zwykło się uznawać za zaletę (więcej na temat na moim swego czasu ulubionym, niestety od dłuższego czasu milczącym blogu). Na etykiecie rocznik 2009 - uznany już (zdaniem niektórych nieco na wyrost) za jeden z, jeśli nie najlepszy w pierwszej dekadzie XXI wieku. Wszystko to w klasycznej butelce zatkanej naturalnym korkiem. I kosztuje mniej niż dychę.

Ale to nie koniec – za swoich niecałych 10 zł dostałem jeszcze kontretykietę z informacjami w ojczystym języku a na niej rekomendację, którą raczył napisać niejaki Xavier Roger – enolog. Pan Xavier pisze, że moje wino najlepiej komponuje się z dobrze przyprawionymi daniami z pieczonych i grillowanych mięs i że należy je podawać w temperaturze 18 stopni.

Czy to już nie za wiele? Nie dość że butelka i etykieta ładna, szczep ciekawy a krzaki stare to o winie za 10 zł wypowiada się jeszcze enolog? Przyznam, że bywam naiwny ale tu zasoby mojej ufności się wyczerpały – zasiadłem przed komputerem i zacząłem szperać w poszukiwaniu informacji na temat Monsieur Rogera.

I co? I Nic! Żadnego spisku, żadnej ściemy, etykieta mojego wina za niecałą dychę nie kłamie. Xavier Roger naprawdę jest enologiem a wino ma we krwi. Jego ojciec, Jean Max Roger, od lat 70-tych minionego wieku robi wino w Sancerre (i podobno jest w tym dobry). Roger Junior nie osiadł jednak na rodzinnych włościach lecz najpierw ruszył na studia enologiczne do Burgundii i Montpellier a następnie wybrał się w świat by szlifować swój fach i nabierać doświadczenia. Szczęścia próbował w Nowej Zelandii i w Kalifornii , by wreszcie osiąść w Langwedocji. I to właśnie na południu Francji maczał swe zdolne palce w produkcji win, które zbierają teraz bardzo pozytywne recenzje na przeróżnych stronach internetowych. Wygląda więc na to, że Xavier Roger to bardzo zajęty facet. A jednak znalazł czas, by spróbować mojego wina za dychę (może nawet jest jego współtwórcą, skoro na swym koncie ma takie, łudząco podobne do mojego wino ) i sklecić na jego temat dwa zdania.

Nawet jeśli wino okaże się ohydne (a koledzy po fachu twierdzą, że poprzedni rocznik nie był) i tak wiem, że warto było za nie zapłacić - chociażby po to, żeby poznać pana Xaviera.


Wiecej o tym jak zyje Polak w Tajlandii jakie sa ceny w Tajlandii i jak skonczyla sie moja wyprawa do Azji

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak Bordeaux i Rioja spotkały się przy ruszcie

Soczysty kawał wołowiny przypieczony na pierwszym w tym roku grillu planowałem popić butelką z Bordeaux z 2005 roku. Wino okazało się na tyle lekkie i przyjemne, że starczyło ochoty na więcej. Skoczyłem więc do piwnicy/garażu po jeszcze jedną butelkę – padło na Roję z 2003 roku. Oba wina mają wspólny mianownik – Założyciel winiarni, z której pochodził moja hiszpańska butelka - Luciano Francisco Ramon de Murrieta – w 1848 roku przybył do Bordeaux by uczyć się produkcji wina. Po czterech latach wrócił do domu i z wykorzystaniem świeżo nabytej wiedzy zaczął wytwarzać wysokiej jakości wina Rioja. Zacznijmy jednak od Medoc: Nazwa: Chateau de Hauterive Kraj: Francja, Medoc, Cru Burgeois Szczep: Cabernet Sauvignon Rocznik: 2005 Cena: około 10 euro Miejsce zakupu: na jakimś lotnisku Brzydka czarna etykieta przypominająca tanie, hipermarketowe „Carte Noir”. Wino klarowne, dość ciemne, wiśniowe. W nosie zaskoczyła mnie lekkość i soczystość. Z początku sporo kompotu wiśniowego, z czasem wię...

Pragnienie

  Na pradawne pytanie – białe czy czerwone – w Bangkoku dać mogę tylko jedną odpowiedź – białe. (no, chyba że różowe ale to już inna historia). Przy bezustannie lejącym się z nieba żarze wina czerwone nie specjalnie się sprawdzają. Wyjęte z lodówki w ciągu minut ogrzewają się do temperatur czyniących je niepijalnymi, z tutejszą pikantną kuchnią nie chcą iść pod rękę, może wieczorem, w klimatyzowanej restauracji, do steku z wołowiny Kobe (a zjeść go można tu już za jakieś 70 zł) dałoby radę, ale na co dzień są bez szans. Dlatego sięgam po białe, wytrawne, z Indii , marki Revo . Czerwone spod tej samej etykiety sprawdziło się nieźle, ale doświadczenie uczy, że dobre białe zrobić jest trudniej. Wącham – nie wiem jak to działa, ale wygląda na to, że wraz z całą moją osobą do Azji przeprowadził się też mój nos. Zamiast gruszek czuję mango, zamiast jabłek – papaję. Zresztą bez wdawania się w szczegóły – zapach słodki, owocowy, choć jakby nieco zatęchły, rozgotowany. Wącham jeszcze ra...

Frescobaldi Castiglioni Chianti

Nazwa: Frescobaldi Castiglioni Chianti Kraj: Włochy Szczep : Sangiovese i Merlot - Castiglioni rozciąga się na obszarze 513 ha 115 z czego pokrywają winnice. Region leży 20 km na południowy zachód od Florencji w okolicy miasta Montespertoli. Merlot zbierany jest pod koniec września, , Sangiovese z początkiem października. Winogrona są delikatnie prasowane by uzyskać najwyższej jakości sok. Fermentacja przebiega przez 10 dni w beczkach ze stali nierdzewnej po czym następuje proces maceracji i fermentacji jabłkowo mlekowej. Wino leżakuje przez 6 miesięcy w beczkach ze stali nierdzewnej. - to o roczniku 2003 Rocznik: 2005 Cena: U nas jakies 50 zł. to przyjechało prosto z Włoch Kolor: Bardzo ciemny, niemal purpurowy, mało klarowny Zapach: Dość intensywny, przyjemny, czarne porzeczki, powidla sliwkowe. Smak: I znowu wolna amerykanka. Smakuje...jak wino ! (niespodzianka!). Dość długie ale finisz gorzkawy, taninowy, kwaśny. To się zdaje nazywa niepełna równowaga. Wino nic nie dało nocne...