Przed chwilą na moim biurku w redakcji wylądowała świąteczna paczka pełna torcików Wedla, migdałów z cynamonem, alpejskich mleczek, pierniczków i ferrero roche. Ale znacznie więcej radości sprawił mi dźwięk korka wydobywanego z butelki jaki dobiegł mnie z drugiego końca sali. Okazało się, że butelka kryła w sobie Porto : Osbourne Ruby Port – przyjemne, słodziutkie, świąteczne.
Nie będę się tu bawił w oceny bo piję je z kubka do herbaty w warunkach biurowych. Powiem tylko, że pije się gładko i sprawia wiele radości (z za biurek na około dochodzą mnie ochy i achy). 19,5 % alkoholu szybko uderza do głowy. Złym pomysłem natomiast było zagryzanie go wspomnianymi migdałami w czekoladzie z cynamonem. Smak się wyostrzył, wyraźniejszy stał się alkohol, zanikła słodycz. Choć porto to wino deserowe to zamiast z czekolada lepiej pić je z serem z niebieską pleśnią (klasyczne połączenie to brytyjski Stilton).
O porto pewnie kiedyś napiszę więcej bo to wino-legenda co nie jedno ma imię.
A na razie do dna!
No comments:
Post a Comment