3 dniowy wypad do Londynu zaowocował kilkoma obserwacjami.
- Już w samolocie proponują „smooth merlot and refreshing chardonnay” i jakieś wino musujące.
- Po mieście jeżdżą autobusy reklamujące Roję i jej wina.
- W gazetach ładne reklamy win z Cotes Du Rhone – zdjęcie zgrabnych nóg w czerwonych szpilkach i hasło „Think Red”
- W metrze reklamy winiarskich eventów wiszące wzdłuż schodów ruchomych.
- W księgarniach co najmniej kilkadziesiąt książek o Winie. O piciu, o kupowaniu, o regionach o kuchni, o rocznikach, smakach, produkcji. Duże i małe, do wyboru do koloru.
- W Tesco wino „White Merlot” –Niestety (?) nie miałem okazji spróbować. Muszę poszperać w internecie i znaleźć coś na ten temat.
- Obok wino instant – gotowe do spożycia sprzedawane w kieliszkach. Wystarczy zerwać foliową nakrywkę i siup.
- Na kolejnej półce wino w puszkach – French Red Wine. Cena coś około 2 funtów. Nie mogłem się powstrzymać. Wino ok, do przełknięcia. Bez rewelacji ale naprawdę nie tragiczne.
- W pubach wino z kija i to co najmniej 4 rodzaje.
- W małych tureckich sklepikach wybór o niebo lepszy niż w naszych monopolowych. Samego Casillero Del Diablo znalazłem co najmniej 5 rodzajów. Ceny średnio około 7 funtów.
A z bezcłowego przywiozłem sobie butelkę Barolo. Na swoją kolej poczeka w piwnicy.
No comments:
Post a Comment