Przejdź do głównej zawartości

4 łyki polskiego wina

Wybrałem się dzisiaj na konferencję prasową zapowiadającą Święto Polskiego Wina (Za tydzień w sobotę w Hotelu Wrocławiu). Dziennikarzy było mniej niż prezentujących ale wszystko co miało zostać powiedziane, powiedziane zostało. Pojawił się między innymi temat szkodników dręczących polskich winiarzy w tym chmar szpaków, które potrafią w 40 sekund ogołocić winnicę i szerszeni, które nadgryzają owoce a później upijają się sfermentowanym sokiem i kreślą swoim lotem spirale nad rzędami winorośli.

Do gadki polewano nam wino. Pojawiło się jedno różowe „Wino Jesienne” z nie pamiętam jakiej winnicy. Ma być to w każdym razie polska odpowiedź na beaujolais nouveau – wino młode, wspomnienie minionego lata. Kolor miało blado różowy, zapach gumy balonowej (więc z bożole ma coś wspólnego) a smak rześki, słodkawy, przywodzący (przynajmniej mi) na myśl vinho verde. Niczego sobie.

W dalszej kolejności pojawiły się wina z winnicy Jaworek: Riesling z bodajże 2007 roku, Cabernet Sauvignon chyba 2005 i zdaje się, że tegoroczny Regent. Pierwsze wino fantastyczne. Mieniło się na zielonkawo w kieliszku, pachniało rewelacyjnie, intensywnie – kwiatami, miodem, lipą i bzem a smakowało zupełnie wytrawnie, świeżo i porostu świetnie. Cabernet to już trudniejszy orzech do zgryzienia. Lśniło na czerwono, brązowo i pomarańczowo. W nosie kręciły się nuty korzenne, gałka muszkatołowa i coś jak by echo coca coli. Smak potwierdził wrażenia z nosa – dość ostry, niekonwencjonalny z kwasowym finiszem. Pity na koniec Regent miał ciemno buraczkowy kolor a pachniał mi jogurtem z owoców leśnych (!). W ustach proste, owocowe, kwasowe, ok.

Za tydzień wspomniane Święto Wina. Wykłady, degustacje, na koniec bankiet i wybory najlepszego z jeśli się nie mylę 29 zgłoszonych do konkursu win. Jeżeli wszystkie będą tak dobre, jak te, których liznąłem dzisiaj to zapowiada się ostra konkurencja. Byleby frekwencja dopisała bardziej niż na konferencji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak Bordeaux i Rioja spotkały się przy ruszcie

Soczysty kawał wołowiny przypieczony na pierwszym w tym roku grillu planowałem popić butelką z Bordeaux z 2005 roku. Wino okazało się na tyle lekkie i przyjemne, że starczyło ochoty na więcej. Skoczyłem więc do piwnicy/garażu po jeszcze jedną butelkę – padło na Roję z 2003 roku. Oba wina mają wspólny mianownik – Założyciel winiarni, z której pochodził moja hiszpańska butelka - Luciano Francisco Ramon de Murrieta – w 1848 roku przybył do Bordeaux by uczyć się produkcji wina. Po czterech latach wrócił do domu i z wykorzystaniem świeżo nabytej wiedzy zaczął wytwarzać wysokiej jakości wina Rioja. Zacznijmy jednak od Medoc: Nazwa: Chateau de Hauterive Kraj: Francja, Medoc, Cru Burgeois Szczep: Cabernet Sauvignon Rocznik: 2005 Cena: około 10 euro Miejsce zakupu: na jakimś lotnisku Brzydka czarna etykieta przypominająca tanie, hipermarketowe „Carte Noir”. Wino klarowne, dość ciemne, wiśniowe. W nosie zaskoczyła mnie lekkość i soczystość. Z początku sporo kompotu wiśniowego, z czasem wię...

Pragnienie

  Na pradawne pytanie – białe czy czerwone – w Bangkoku dać mogę tylko jedną odpowiedź – białe. (no, chyba że różowe ale to już inna historia). Przy bezustannie lejącym się z nieba żarze wina czerwone nie specjalnie się sprawdzają. Wyjęte z lodówki w ciągu minut ogrzewają się do temperatur czyniących je niepijalnymi, z tutejszą pikantną kuchnią nie chcą iść pod rękę, może wieczorem, w klimatyzowanej restauracji, do steku z wołowiny Kobe (a zjeść go można tu już za jakieś 70 zł) dałoby radę, ale na co dzień są bez szans. Dlatego sięgam po białe, wytrawne, z Indii , marki Revo . Czerwone spod tej samej etykiety sprawdziło się nieźle, ale doświadczenie uczy, że dobre białe zrobić jest trudniej. Wącham – nie wiem jak to działa, ale wygląda na to, że wraz z całą moją osobą do Azji przeprowadził się też mój nos. Zamiast gruszek czuję mango, zamiast jabłek – papaję. Zresztą bez wdawania się w szczegóły – zapach słodki, owocowy, choć jakby nieco zatęchły, rozgotowany. Wącham jeszcze ra...

Frescobaldi Castiglioni Chianti

Nazwa: Frescobaldi Castiglioni Chianti Kraj: Włochy Szczep : Sangiovese i Merlot - Castiglioni rozciąga się na obszarze 513 ha 115 z czego pokrywają winnice. Region leży 20 km na południowy zachód od Florencji w okolicy miasta Montespertoli. Merlot zbierany jest pod koniec września, , Sangiovese z początkiem października. Winogrona są delikatnie prasowane by uzyskać najwyższej jakości sok. Fermentacja przebiega przez 10 dni w beczkach ze stali nierdzewnej po czym następuje proces maceracji i fermentacji jabłkowo mlekowej. Wino leżakuje przez 6 miesięcy w beczkach ze stali nierdzewnej. - to o roczniku 2003 Rocznik: 2005 Cena: U nas jakies 50 zł. to przyjechało prosto z Włoch Kolor: Bardzo ciemny, niemal purpurowy, mało klarowny Zapach: Dość intensywny, przyjemny, czarne porzeczki, powidla sliwkowe. Smak: I znowu wolna amerykanka. Smakuje...jak wino ! (niespodzianka!). Dość długie ale finisz gorzkawy, taninowy, kwaśny. To się zdaje nazywa niepełna równowaga. Wino nic nie dało nocne...