Do gadki polewano nam wino. Pojawiło się jedno różowe „Wino Jesienne” z nie pamiętam jakiej winnicy. Ma być to w każdym razie polska odpowiedź na beaujolais nouveau – wino młode, wspomnienie minionego lata. Kolor miało blado różowy, zapach gumy balonowej (więc z bożole ma coś wspólnego) a smak rześki, słodkawy, przywodzący (przynajmniej mi) na myśl vinho verde. Niczego sobie.
W dalszej kolejności pojawiły się wina z winnicy Jaworek: Riesling z bodajże 2007 roku, Cabernet Sauvignon chyba 2005 i zdaje się, że tegoroczny Regent. Pierwsze wino fantastyczne. Mieniło się na zielonkawo w kieliszku, pachniało rewelacyjnie, intensywnie – kwiatami, miodem, lipą i bzem a smakowało zupełnie wytrawnie, świeżo i porostu świetnie. Cabernet to już trudniejszy orzech do zgryzienia. Lśniło na czerwono, brązowo i pomarańczowo. W nosie kręciły się nuty korzenne, gałka muszkatołowa i coś jak by echo coca coli. Smak potwierdził wrażenia z nosa – dość ostry, niekonwencjonalny z kwasowym finiszem. Pity na koniec Regent miał ciemno buraczkowy kolor a pachniał mi jogurtem z owoców leśnych (!). W ustach proste, owocowe, kwasowe, ok.
Za tydzień wspomniane Święto Wina. Wykłady, degustacje, na koniec bankiet i wybory najlepszego z jeśli się nie mylę 29 zgłoszonych do konkursu win. Jeżeli wszystkie będą tak dobre, jak te, których liznąłem dzisiaj to zapowiada się ostra konkurencja. Byleby frekwencja dopisała bardziej niż na konferencji.

No comments:
Post a Comment