Kraj: USA, California Central Coast
Szczep: Chardonnay
Rocznik: 2005
Cena: 130 koron czeskich
Miejsce zakupu: hipermarket w Czechach
Kolor jasno złocisty. Zapach z początku nieprzyjemny z wyraźnymi elementami kapusty kiszonej. Gdy nieco się przewietrzy pojawiają się nuty miodowe i ananas w tle – raczej duszące i ciężkie. W ustach oleiste i niezbyt krągłe. Mimo, że kwasowość jest nie mała winu brakuje rześkości– pewnie ze względu na wysoki alkohol. (13,5%). Na intensywność smaku i finisz narzekać nie można – obu jest sporo. Niestety ich jakość już nie porywa.
Po zapachu jaki dobywa się z kieliszka można wnioskować, że trafiłem na felerną butelkę. Wydaje mi się jednak, że i bez wad to po prostu nudny chardonnay bez krzty polotu – oleisty, ciężki, ananasowy. Na świecie podobno czas na takie wina mija i kiedy w USA ta butelka kosztuje około 10 $ u nas sprzedaj się je po osiemdziesiąt parę złotych.
.
2 comments:
Chyba rzeczywiście Ci się nie poszczęściło z butelką. Nie przepadam za kalifornijskimi Chardonnay, ale to od Mondaviego piłem dobrych kilka razy i zawsze było więcej niż OK. Co prawda nie te roczniki, to było parę lat temu, ale chyba aż tak się nie zeźliło. Jeśli nie masz blokady po ostatnim doświadczeniu ( ja mam w takich sytuacjach zawsze ), to spróbuj z następną butelką. Pzdr
Tak czułem że traktuję to wino niesprawiedliwie wyciągając ogólne wnioski na postawie wadliwej butelki. Tym bardziej, że zinfandel z tej samej serii smakował mi bardzo. Ale to nie zmienia faktu, że nowoświatowy chardonnay to po prostu nie jest wino w moim stylu (ulubione białe - rześki i tak wytrawny że niemal słony muscadet). Ale jeśli w ręce wpadnie mi nie zepsuta butelka mondaviego napiszę sprostowanie :)
pozdr!
Post a Comment