Tuesday, October 12, 2010

Sfermentuj to sam

Jak powszechnie wiadomo - Polak potrafi i radzi sobie sam. Tam, gdzie Francuz woła hydraulika, Polak zakasuje rękawy i sięga po klucz francuski. Zamiast jak Anglik zawieźć auto do myjni, Polak bierze wiadro, gąbkę i myje furę na parkingu. Mało tego - wielu z nas zamiast kupować alkohol w sklepie pędzi go samodzielnie, w domu, z czego popadnie. W tysiącach polskich domów, w kuchniach, w komórkach, w garażach stoją pękate butle fermentacyjne a w nich rodzi się wino. 

Widać tej zaradności pozazdrościł nam zachód. O tym, że wina nie trzeba już kupować, bo można zrobić je w winiarni samodzielnie, pisała niedawno autorka bloga Moje Wina.  Okazuje się jednak, że samodzielność osiąga kolejny poziom - aby zrobić sobie wino nie trzeba wcale wybierać się w podróż do odległego regionu winiarskiego.Wystarczą zakupy w Internecie.

Początkujący winiarz wybierze zestaw „Spike your juice”, przy pomocy którego można zmienić dowolny, naturalny sok owocowy w napój wyskokowy. Do soku (nie stanowi on części zestawu) wystarczy wsypać porcję drożdży, zakręcić butelkę specjalnym, pozwalającym na ulatnianie się CO2 zamknięciem i zostawić miksturę w spokoju na 48h. W tym momencie pałeczkę przejmuje natura a wszystko odbywa się wg. równania, które przed wiekami odmieniło oblicze ludzkości: drożdże + cukier = alkohol + CO2.

Jeszcze dalej idą  producenci „California connoisseur” – zestawu, w skład którego wchodzi nie tylko cały niezbędny sprzęt ale również koncentrat soku z winogron.  I to nie byle jakiego soku a „najlepszego jaki Kalifornia ma do zaoferowania”. To zresztą nie pierwszy raz, gdy wszystko czego trzeba by niewinny napój zmienił się w wino (w dodatku, jak można wyczytać na stornie producenta "doskonałe i o wyjątkowym charakterze”) to wiara w cuda.

„Spike your juice” mnie przekonuje. Co więcej nawet mi się podoba. Doceniam żartobliwe podejście do tematu i aspekt edukacyjny. Gorzej sprawa ma się w „California connoisseur”. Wciskanie ludziom, że w domowych warunkach przy pomocy gadżetów kupionych w sieci można zrobić wino nawiązujące do najlepszych winiarskich tradycji Kalifornii to zwyczajne kłamstwo. Może Wikipedia nie mija się z prawdą twierdząc, że wino to nic więcej jak napój alkoholowy uzyskiwany w wyniku fermentacji soku z winogron.  Ale cała prawda to nie jest.

2 comments:

Anonymous said...

winekity to sprawa dosc stara, a wina ktore mozna z nich uzyskac wcale takie zle nie sa, porownujac ze stolowymi markeciakami. w ameryce, kalifornii szczegolnie, najbardziej ten segment amatorskiego winiarstwa rozwineli. nie dosc, ze maja kity odmianowe, to np. sa drozsze zestawy, ktore poza zageszczonym sokiem zawieraja tez skorki, aby produkcja czerwonego przebiegala jak powinna itd. dla bardziej wymagajacych w winiarskich sklepach mozna kupic moszcz i owoce morozone swiezo po prasowaniu czy zbiorze, a jak ktos chce pojsc jeszcze dalej, to z sezonowym kupnem swierzych owocow odmianowych tez nie ma problemu. cos trzeba robic z ta ogromna i zwiekszajaca sie ciagle swiatowa nadprodukcja, wiec szukaja zbytu gdzie tylko moga.

Maciej Klimowicz said...

I bardzo dobrze, niech sprzedają i niech ludzie eksperymentują, kombinują po kuchniach i garażach. Niech tylko nie dadzą się nabrać, że wpisują się tym samym w wielką tradycję winiarską Napa Valley, Burgundii czy Piemontu. Co to to nie.