Jak powszechnie wiadomo - Polak potrafi i radzi sobie sam. Tam, gdzie Francuz woła hydraulika, Polak zakasuje rękawy i sięga po klucz francuski. Zamiast jak Anglik zawieźć auto do myjni, Polak bierze wiadro, gąbkę i myje furę na parkingu. Mało tego - wielu z nas zamiast kupować alkohol w sklepie pędzi go samodzielnie, w domu, z czego popadnie. W tysiącach polskich domów, w kuchniach, w komórkach, w garażach stoją pękate butle fermentacyjne a w nich rodzi się wino.
Widać tej zaradności pozazdrościł nam zachód. O tym, że wina nie trzeba już kupować, bo można zrobić je w winiarni samodzielnie, pisała niedawno autorka bloga Moje Wina. Okazuje się jednak, że samodzielność osiąga kolejny poziom - aby zrobić sobie wino nie trzeba wcale wybierać się w podróż do odległego regionu winiarskiego.Wystarczą zakupy w Internecie.
Początkujący winiarz wybierze zestaw „Spike your juice”, przy pomocy którego można zmienić dowolny, naturalny sok owocowy w napój wyskokowy. Do soku (nie stanowi on części zestawu) wystarczy wsypać porcję drożdży, zakręcić butelkę specjalnym, pozwalającym na ulatnianie się CO2 zamknięciem i zostawić miksturę w spokoju na 48h. W tym momencie pałeczkę przejmuje natura a wszystko odbywa się wg. równania, które przed wiekami odmieniło oblicze ludzkości: drożdże + cukier = alkohol + CO2.
Jeszcze dalej idą producenci „California connoisseur” – zestawu, w skład którego wchodzi nie tylko cały niezbędny sprzęt ale również koncentrat soku z winogron. I to nie byle jakiego soku a „najlepszego jaki Kalifornia ma do zaoferowania”. To zresztą nie pierwszy raz, gdy wszystko czego trzeba by niewinny napój zmienił się w wino (w dodatku, jak można wyczytać na stornie producenta "doskonałe i o wyjątkowym charakterze”) to wiara w cuda.
„Spike your juice” mnie przekonuje. Co więcej nawet mi się podoba. Doceniam żartobliwe podejście do tematu i aspekt edukacyjny. Gorzej sprawa ma się w „California connoisseur”. Wciskanie ludziom, że w domowych warunkach przy pomocy gadżetów kupionych w sieci można zrobić wino nawiązujące do najlepszych winiarskich tradycji Kalifornii to zwyczajne kłamstwo. Może Wikipedia nie mija się z prawdą twierdząc, że wino to nic więcej jak napój alkoholowy uzyskiwany w wyniku fermentacji soku z winogron. Ale cała prawda to nie jest.
Widać tej zaradności pozazdrościł nam zachód. O tym, że wina nie trzeba już kupować, bo można zrobić je w winiarni samodzielnie, pisała niedawno autorka bloga Moje Wina. Okazuje się jednak, że samodzielność osiąga kolejny poziom - aby zrobić sobie wino nie trzeba wcale wybierać się w podróż do odległego regionu winiarskiego.Wystarczą zakupy w Internecie.
Początkujący winiarz wybierze zestaw „Spike your juice”, przy pomocy którego można zmienić dowolny, naturalny sok owocowy w napój wyskokowy. Do soku (nie stanowi on części zestawu) wystarczy wsypać porcję drożdży, zakręcić butelkę specjalnym, pozwalającym na ulatnianie się CO2 zamknięciem i zostawić miksturę w spokoju na 48h. W tym momencie pałeczkę przejmuje natura a wszystko odbywa się wg. równania, które przed wiekami odmieniło oblicze ludzkości: drożdże + cukier = alkohol + CO2.
Jeszcze dalej idą producenci „California connoisseur” – zestawu, w skład którego wchodzi nie tylko cały niezbędny sprzęt ale również koncentrat soku z winogron. I to nie byle jakiego soku a „najlepszego jaki Kalifornia ma do zaoferowania”. To zresztą nie pierwszy raz, gdy wszystko czego trzeba by niewinny napój zmienił się w wino (w dodatku, jak można wyczytać na stornie producenta "doskonałe i o wyjątkowym charakterze”) to wiara w cuda.
„Spike your juice” mnie przekonuje. Co więcej nawet mi się podoba. Doceniam żartobliwe podejście do tematu i aspekt edukacyjny. Gorzej sprawa ma się w „California connoisseur”. Wciskanie ludziom, że w domowych warunkach przy pomocy gadżetów kupionych w sieci można zrobić wino nawiązujące do najlepszych winiarskich tradycji Kalifornii to zwyczajne kłamstwo. Może Wikipedia nie mija się z prawdą twierdząc, że wino to nic więcej jak napój alkoholowy uzyskiwany w wyniku fermentacji soku z winogron. Ale cała prawda to nie jest.

Komentarze