Jako drugie do kieliszków trafiło wino bez nazwy. O tajemniczej butelce wiedzieliśmy tyle, że zawiera czerwone wino rodem z niemieckiego Palatynatu. W kieliszku wino wyglądało na niemal czarne, pachniało soczyście i jeżynowo a w ustach było aksamitnie gładkie, słodkawe, mocno owocowe. Radosne, proste intensywnie barwiące usta.
Dziś wiem, że wino to powstało w 2004 roku ze szczepu Dornfelder. Co oznacza, że moje wrażenia był jak najbardziej zgodne z charakterystyką win z Dornfeldera. Szczep ten został stworzony w 1955 roku w mieście Weinsberg aby dodać koloru niemieckim czerwonym winom. To co miało być tylko dodatkiem z czasem stało się samodzielną gwiazdą. Dziś wina z tego szczepu należą do najpopularniejszych w Niemczech. Dornfelder daje głębokie w kolorze, pachnące jeżynami i malinami wina o gładkim mocno owocowym charakterze.
Podobno winogrona Dornfelder jako jedyne na świecie mają czerwony miąższ i zawierają największą ze wszystkich szczepów winorośli ilość resveratrolu. Czy trzeba więcej powodów, żeby spróbować?
Podobno winogrona Dornfelder
2 comments:
resveratrol - cóż za słowo ;-) od siebie mogę dodać tylko, że to jedyne wino, w którym faktycznie tropię owoce. i w tym sezonie jest całkiem trendy; robi każdego na fioletowo ;-)
Inne odmiany z ciemnym sokiem to alicante bouschet (uprawiane głównie w Alentejo) i sousao (Minho, Douro). Dają zwykle dużo ciekawsze wina niż dornfelder. Pozdrawiam!
Post a Comment