Przejdź do głównej zawartości

Garść wspomnień

Oto kilka prosto z głowy i niehronologicznie spisanych kalifornijski wspomnień. Jest tego znacznie więcej ale to te chwile przychodzą mi na myśl gdy całą tą podróż wspominam dziś, 2 tygodnie po powrocie:

Wizyta w winnicy Bonterra gdzie doradza guru win biodynamicznych Paul Dolan. Przechadzka wczesnym przedpołudniem po przepięknym ogrodzie. Wokół lawenda, rozmaryn palmy i winorośl. Próbowaliśmy kilku win ale w upale najprzyjemniej wypadł Sauvignon Blanc o intensywnym zapachu limonki. Podany w cieniu altany do krakersów z serem z dodatkiem lawendy.


Wino True Grit z winnicy Parducci. Jedyne oparte na Sarah jakiego próbowaliśmy w Kalifornii. W nosie słodycz kakao na tle z czerwonych owoców i rodzynek. W ustach miękkie, alkoholowe przywodzące na myśl porto. Świetny czekoladowy posmak.


Robert Mondavi Cabernet Sauvignon Reserve 1979 w zestawieniu z Cabernet Sauvignon 2005. To jak na razie najstarsze wino jakiego próbowałem więc siłą rzeczy zrobiło na mnie wrażenie. Zwłaszcza tym, że stojąc obok młodszego brata wciąż prezentowało się żwawo i soczyście. W nosie aksamitne o zupełnie dla mnie nowym zapachu w którym rozpoznałem tylko konfiturę z czarnej porzeczki z nutą mięty. Usta jak jedwab przeszyty soczystością. Jeśli tak smakuje stare wino od Mondaviego to jak smakuje jakieś wielkie Bordeaux ?!?



U tegoż Mondaviego podane po wykwintnej kolacji Moscato d’oro. Cudownie rześkie, lekkie, owocowe słodkie wino o przejmującym zapachu mango. Zero nadęcia, zero aspiracji, czysta skroplona przyjemność.

Kolacja w piwnicy Schug Winery z Walterem Schugiem, który wspaniale opowiadała o swoich pierwszych krokach w Kalifornii. „It takes a lot of beer to make a good wine”.



Degustacja win białych w Newton Wineyard na wzgórzu nad doliną Napa. Wśród nich pięknie pachnące passiflora Sauvignon Blanc od St. Supery oraz bardzo ciekawe wina z winnicy Hendry (Glbarino i Pinot Gris).



Wizyta w lokalnym barze Panchas w Yountville. Po kąpieli w morzu wina pół nocy z piwem i wódką przy amerykańskich klasykach z szafy grającej. A 200 m dalej „French laundry” – jedna z najlepszych restauracji na świecie. Pozwolili nam ją zwiedzić ale jeść nie dali.



Kieliszek takiego sobie Chardonnay o zapachu orzeszków ziemnych (producenta nie pamiętam) mocząc nogi w Pacyfiku. Takie chwile się pamięta.



Lunch na stojąco przy nabrzeżu w San Francisco. Kraby, krewetki, clam chowder i niedrogie białe wino prosto z butelki zawiniętej w papierową torebkę.

Degustacja, samodzielnie kupażowanie, różowe PN sączone nad basenem i wreszcie kolacja z Pinot Noir w winnicy DeLoach. Moje pierwsze prawdziwe spotkanie z tym szczepem i świetne wrażenia. Różane nosy, miękkie usta, bardzo łatwe i przyjemne wina.


Przejażdżka rowerowa i wizyta w Bell Winery połączona z degustacją ich fantastycznie ziołowego Merlota i bardzo ciekawego Caberneta Clone 6. Oba wina głębokie, skoncentrowane, niebanalne. Chyba najlepsze czerwone jakich próbowałem w Kalifornii.

Komentarze

REWELACJA! Ależ bym chciał być w Twojej skórze. Oprócz win których próbowałeś ogromne wrażenie robi intensywność wycieczki, chyba za dużo czasu na nudę nie było:-)
Maciej Klimowicz pisze…
Ani chwili: wino, jedzenie i widoki od 9-tej rano do nocy. I wspaniali ludzie. Tęsknię bardzo.
kejsper pisze…
a co to jest passiflora? i skad wiesz jak pachnie? :)
Maciej Klimowicz pisze…
Inaczej cierpiętnica. Skąd wiem? No po prostu wiem. Obłędny zapach zresztą.
kohei pisze…
Gratuluję podróży, zazdroszczę wrażeń i zmysłu obserwacji:) Pozdrawiam!
Maciej Klimowicz pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.

Popularne posty z tego bloga

Jak Bordeaux i Rioja spotkały się przy ruszcie

Soczysty kawał wołowiny przypieczony na pierwszym w tym roku grillu planowałem popić butelką z Bordeaux z 2005 roku. Wino okazało się na tyle lekkie i przyjemne, że starczyło ochoty na więcej. Skoczyłem więc do piwnicy/garażu po jeszcze jedną butelkę – padło na Roję z 2003 roku. Oba wina mają wspólny mianownik – Założyciel winiarni, z której pochodził moja hiszpańska butelka - Luciano Francisco Ramon de Murrieta – w 1848 roku przybył do Bordeaux by uczyć się produkcji wina. Po czterech latach wrócił do domu i z wykorzystaniem świeżo nabytej wiedzy zaczął wytwarzać wysokiej jakości wina Rioja. Zacznijmy jednak od Medoc: Nazwa: Chateau de Hauterive Kraj: Francja, Medoc, Cru Burgeois Szczep: Cabernet Sauvignon Rocznik: 2005 Cena: około 10 euro Miejsce zakupu: na jakimś lotnisku Brzydka czarna etykieta przypominająca tanie, hipermarketowe „Carte Noir”. Wino klarowne, dość ciemne, wiśniowe. W nosie zaskoczyła mnie lekkość i soczystość. Z początku sporo kompotu wiśniowego, z czasem wię...

Pragnienie

  Na pradawne pytanie – białe czy czerwone – w Bangkoku dać mogę tylko jedną odpowiedź – białe. (no, chyba że różowe ale to już inna historia). Przy bezustannie lejącym się z nieba żarze wina czerwone nie specjalnie się sprawdzają. Wyjęte z lodówki w ciągu minut ogrzewają się do temperatur czyniących je niepijalnymi, z tutejszą pikantną kuchnią nie chcą iść pod rękę, może wieczorem, w klimatyzowanej restauracji, do steku z wołowiny Kobe (a zjeść go można tu już za jakieś 70 zł) dałoby radę, ale na co dzień są bez szans. Dlatego sięgam po białe, wytrawne, z Indii , marki Revo . Czerwone spod tej samej etykiety sprawdziło się nieźle, ale doświadczenie uczy, że dobre białe zrobić jest trudniej. Wącham – nie wiem jak to działa, ale wygląda na to, że wraz z całą moją osobą do Azji przeprowadził się też mój nos. Zamiast gruszek czuję mango, zamiast jabłek – papaję. Zresztą bez wdawania się w szczegóły – zapach słodki, owocowy, choć jakby nieco zatęchły, rozgotowany. Wącham jeszcze ra...

Frescobaldi Castiglioni Chianti

Nazwa: Frescobaldi Castiglioni Chianti Kraj: Włochy Szczep : Sangiovese i Merlot - Castiglioni rozciąga się na obszarze 513 ha 115 z czego pokrywają winnice. Region leży 20 km na południowy zachód od Florencji w okolicy miasta Montespertoli. Merlot zbierany jest pod koniec września, , Sangiovese z początkiem października. Winogrona są delikatnie prasowane by uzyskać najwyższej jakości sok. Fermentacja przebiega przez 10 dni w beczkach ze stali nierdzewnej po czym następuje proces maceracji i fermentacji jabłkowo mlekowej. Wino leżakuje przez 6 miesięcy w beczkach ze stali nierdzewnej. - to o roczniku 2003 Rocznik: 2005 Cena: U nas jakies 50 zł. to przyjechało prosto z Włoch Kolor: Bardzo ciemny, niemal purpurowy, mało klarowny Zapach: Dość intensywny, przyjemny, czarne porzeczki, powidla sliwkowe. Smak: I znowu wolna amerykanka. Smakuje...jak wino ! (niespodzianka!). Dość długie ale finisz gorzkawy, taninowy, kwaśny. To się zdaje nazywa niepełna równowaga. Wino nic nie dało nocne...