Ostatnio wino piję ekstremalnie rzadko co naturalnie odbija się na tym blogu. Może dlatego te, których udaje się spróbować smakują tak dobrze. To konkretne przyjechało w prezencie ze wczasów w Bułgarii.
Już na pierwszy rzut oka zdradza się ze swoim wiekiem – widać, że jest to wino nie pierwszej młodości. Wystarczyło 5 lat w butelce by barwa nabrała szlachetności, połączyła w sobie głębię i przejrzystość, rubiny i brązy.
Nos otwiera ciemna śliwka, potem coraz bardziej rodzynkowo, bakaliowo, wreszcie intensywna woń suszonej figi, nuta wilgotnego tytoniu. Można się w nim rozpłynąć odkładając pierwszy łyk na później.
W ustach na początek kęs winnego jabłka - soczysty, kwaskowaty, pestkowy. Średnie ciało, niezła koncentracja, dobrze wyważone. Z czasem więcej elementów jesiennych, kandyzowane owoce, tytoń. Całość otoczona żywopłotem z krzaczastych, przyjemnie chropowatych tanin. Alkohol tak dobrze zamaskowany, że zapomniałem zerknąć na etykietę by sprawdzić ile się go zmieściło. Smak przyjemnie trzyma się języka. A gdy zagryzie się je kawałkiem Brie, wszystko nabiera ogłady, pokazuje nutę słodyczy, staje się bardziej owocowe i eleganckie.
Kiedyś tęskniłem za takimi winami. Teraz tęsknię za winem w ogóle.
Nazwa: Damianitza Reserva Merlot 2006
Region: Bułgaria
Rocznik: 2006
Szczep: Merlot
Miejsce zakupu: ?
Cena: ?
English version
1 comment:
Ha, mam zdecydowanie podobnie. Win ostatnio niewiele, aktywności na blogu jeszcze mniej. Wakacje?
Swoją drogą, trochę mnie zmotywowałeś do powrotu do winnego świata. Nie mówiąc o opisie wina, którego chętnie bym spróbował.
Post a Comment