Przejdź do głównej zawartości

Posty

Nie takie „Wino” straszne?

Fajnie jest być tym pierwszym i jedynym. Nie trzeba oglądać się na boki, drżeć przed konkurencją. Można mówić co się chce i nie martwić się, że ktoś krzyknie „sprawdzam”. Można nadawać ton, wyznaczać trendy, kreować gusta. Ale bywa i tak, że minusy przesłaniają plusy. Jedyny jest sam, na świeczniku, na celowniku. Wszyscy patrzą mu na ręce, za wszystko się go wini, za wszystko krytykuje. Taki właśnie los spotyka jedyny polski periodyk o winie – „Magazynu Wino” (Pominę prasę bardziej branżową albo wydawane przez ten czy ów sklep winiarski pisemka). Plusów pracy w redakcji takiego wydawnictwa nie sposób przecenić – któż nie chciałby mieć na wyciągnięcie ręki najlepszych butelek od najznamienitszych producentów. Któż nie chciałby podróżować do najpiękniejszych zakątków świata żeby pić, jeść i spoglądać na to wszystko krytycznym okiem. Ja bym chciał. Mniej natomiast chciałbym, żeby każda podana przeze mnie informacja była analizowana przez łasych na wpadki czytelników, każda notatka degust...

Z czuba

Jest taka gra, w której zacięcie walczą ze sobą dwie drużyny a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Ta gra nazywa się wino. No dobrze, nieco przesadzam z tym uogólnieniem. Jednak właśnie takim wynikiem zakończył się mecz, który rozegrany został w zeszłą sobotę w krakowskim klubie Żaczek. Spotkanie dwóch reprezentacji – francuskiej i hiszpańskiej, miało charakter towarzyski i odbyło się dzięki staraniom dwóch młodzieńców, przedstawicieli PZMW (Polski Związek Miłośników Wina), współzałożycieli strony www.kupsobiewino.pl . Za boisko posłużyć miało kilkanaście stolików, rozstawionych w klubowym podziemiu, sędziowaniem natomiast zajęli się licznie przybyli goście, w tym ja. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dowiedzieliśmy się, że zawodnicy obu zespołów na co dzień trenują na murawie stadionu 101win . Zaczęło się. Do pierwszego ataku przystąpił napastnik noszący na koszulce imię Antech Limoux . Wywodzący się z południa Francji zawodnik zrobił niezłe pierwsze wrażenie przyjemną kombinacją róż...

Kim Jest Xavier Roger?

Są takie wina, które intrygują jeszcze zanim zostaną otwarte. I wcale nie muszą to być butelki słynne i absurdalnie drogie. Wręcz przeciwnie. Fakt, że zainteresowałem się winem, o którym właśnie piszę wynika owszem z ceny, ale śmiesznie niskiej. Kupiłem je w Biedronce za niecałe 10 zł. Wino powstało we Francji z gron Carignan („zapomnianego Langwedockiego szczepu”) – miła odmiana od dziesiątek Cabernetów i Merlotów zalegających na półkach naszych sklepów. Grona dojrzewały na wiekowych krzewach winorośli („przeciętnie 40 lat”), co zwykło się uznawać za zaletę (więcej na temat na moim swego czasu ulubionym, niestety od dłuższego czasu milczącym blogu ). Na etykiecie rocznik 2009 - uznany już (zdaniem niektórych nieco na wyrost) za jeden z, jeśli nie najlepszy w pierwszej dekadzie XXI wieku. Wszystko to w klasycznej butelce zatkanej naturalnym korkiem. I kosztuje mniej niż dychę. Ale to nie koniec – za swoich niecałych 10 zł dostałem jeszcze kontretykietę z informacjami w ojczystym jęz...

Łapać złodzieja!

Dziś z rana, za pośrednictwem Faacebooka dotarłem do następującego ogłoszenia na www.sstarwines.com : gosc (2010-08-31) W ten weekend w wyniku wła mania do piwnicy przyszło mi rozstać sie z kilkudziesięcioma cennymi butelkami. Kilka z nich to wina trudne do kupienia w Polsce albo juz niedostępne. Wiem, ze portal ten odwiedza sporo osób zainteresowanych winem i mających kontakt z tego typu butelkami. Gdyby ktoś spotkał sie z oferta sprzedaży albo cos słyszał - bardzo proszę o informacje na tel. 607 501 058 Lista skradzionych win: Borgogno, Barolo Classico Riserva 2001 x2 Borgogno, Barolo Liste 2001 x2 Boscarelli, Vino Nobile di Montepulciano Nocio di Boscarelli 2004 Cavallotto, Barolo Bricco Boschis 2003Cogno, Barolo 2004 Cogno, Barolo Ravera 2005 Felsina, Chianti Classico Riserva 2006 x2 Felsina, Chianti Classico Riserva Rancia 2005 x2 Felsina, Chianti Classico Riserva Rancia 2006 x2 Felsina, Fontalloro 2001 Felsina, Vin Santo Chianti Classico 2000 Il Poggione, Brunello di Montalcino ...

Obnażanie niedoskonałości

Trwa u nas winna ofensywa. Mnożą się sklepy, kuszą kolejne imprezy tematyczne, o winie coraz częściej piszą gazety. O naszej rosnącej pasji do wina niedawno informował nawet Decanter przytaczając badania CBOS, z których wynika, że konsumpcja wina przegoniła u nas spożycie wódki („Poland's national drink”). Wraz z wzrostem zainteresowania winem rośnie też winiarski Internet, strony branżowe, serwisy edukacyjne, portale społecznościowe, blogi. Najświeższą nowinką jest pojawienie się pierwszego polskiego video bloga winiarskiego. Dzieje się. Niby więc wszystko pięknie, ładnie a jednak mam wrażenie, że wciąż jesteśmy do tyłu. Choć gazety i magazyny o winie piszą coraz to bardziej ochoczo, to przeważnie potwornie przynudzają, po raz setny tłumacząc kolejne kroki degustacji albo trochę oszukują, o ekspercką pomoc prosząc sprzedawców, którzy zamiast dobre wina wciskają czytelnikom swoje wina (a między tymi kategoriami jest często spora różnica) . Są owszem ze dwa, trzy tytuły prasy str...

He's back!

Bez zbędnych ceregieli – wracam do pisania. Taki mam w każdym razie zamiar, mocne postanowienie. Na fakt, że od kilku miesięcy niemal nie pisałem, wpłynęły kilka czynników w tym jeden, najistotniejszy - podróż życia czyli niemal pół roku spędzone w Azji. Gdybym znalazł czas to pisać byłoby o czym ale czasu nie znalazłem – za dużo było wrażeń i emocji poza winiarskich– tym dawałem upust na blogu podróżnym . Podróż się skończyła ale iWines do formy nie wróciło. Bo i ja tak naprawdę nie wróciłem do domu. Oto wylądowałem 270 km na południe od Wrocławia – w Krakowie. Tu od kilku miesięcy układam sobie życie i w tym układaniu zabrakło czasu na wino. Nie, nie na pisanie o winie, na wino samo w sobie. Nie było czasu i warunków do degustowania, dumania, przeżywania. Czas to zmienić. O to siedzę wreszcie w świeżo wynajętym mieszkaniu z lampką wina w dłoni. Mam swoja własną kuchnię, stół, prawdziwy kieliszek i święty spokój. Ba! Mam nawet zacienione, chłodne miejsce do przechowywania co ciekaws...

Toast za dzień powszedni

Zatem siadam do pisania. Nie szukam inspiracji w jakiejś niezwykłej, niezapomnianej butelce. Dziś wystarczy mi łyk wina zupełnie przeciętnego, przyziemnego, po prostu codziennego. W końcu blog to nie księga pamiątkowa na uroczyste okazje. To dziennik, w którym jak sama nazwa wskazuje pisze się co dnia i o dniu powszednim. Popijam więc proste, bezpretensjonalne wino. Przyjechało z Sabaudii, gdzie powstało w zeszłym roku w miejscowości Chignin w siedmiohektarowej posiadłości Domaine Jean-Charles Girard-Madoux ze szczepu, którego próżno chyba szukać poza alpejską Francją – Jacuquere. W nosie zieleń agrestu i kiwi, słodycz kwiatów i moreli. W ustach przeszywająca kwasowość – każdy łyk tańczy na języku, łaskocze podniebienie, zostawia ożywczą nutę w gardle i co ważne – zaspokaja pragnienie. Chyba każdy pochylił się kiedyś nad górskim źródełkiem by zaczerpnąć dłonią wody i odświeżyć się po wielu godzinach wędrówki. Tak smakuje to wino. I co dalej? Nic. Znowu ktoś szumi nad głowa, trzaska dr...